Pracowałam tu niecałe dwa lata - pierwszy rok był super, drugi od początku niósł za sobą problemy. Zacznę od początku. W pracy nikt nie ma umowy o pracę oprócz sekretarki - wszyscy są zatrudniani na śmieciówkach. Brak możliwości rozwoju - program i metody nauczania są przestarzałe i nie pokrywają się z tym, co dzieci przerabiają w szkołach, brak możliwości wzięcia wolnego, nacisk na wyrobienie godzin, brak szkoleń, które były obiecywane - a właściwie było jedno, na którym szefowa nam przedstawiała, jak uczyć dzieci przez zabawę... Osobiście zgłaszałam problemy zdrowotne szefostwu od grudnia, w marcu złożyłam wypowiedzenie związane ze stanem zdrowotnym i zmianą sytuacji życiowej - każde moje zgłoszenie na temat stanu zdrowia i zasłabnięć/ataków paniki na lekcji było zamiatane pod dywan słowami "jeszcze X czasu, dasz sobie radę". Po złożeniu wypowiedzenia wyszła prawdziwa twarz szefostwa - próbują mnie zniszczyć w oczach byłych współpracowników i zakładam, że nie tylko. Skoro było niby "tyle skarg" i już na półkoloniach i w wakacje nie pasowała im moja praca, to dlaczego nadal byłam zatrudniona od października? Dlaczego dostałam podwyżkę i więcej godzin? Dlaczego nikt nie przyszedł do mnie na kontrolę, co się dzieje na lekcjach, chociaż podobno szefostwo ma osobę za to odpowiedzialną? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi. Na początku uwielbiałam tę pracę, w grudniu "iskierka" zgasła po tym, jak zakończyłam studia. Mimo to szefostwo chciało mnie przetrzymać w pracy do końca roku szkolnego, mówiąc mi, że "jestem im to winna" po tym, jak sami zdecydowali się mnie zatrudnić bez doświadczenia i wykształcenia, bo jak usłyszałam "na rozmowie rekrutacyjnej lepiej radziłaś sobie z językiem niż niektóre z tych osób co przyszły po licencjacie"... Po kolejnym zgłoszeniu problemu zdrowotnego (już na wypowiedzeniu) nie otrzymałam żadnych informacji od szefostwa czy sekretariatu na temat tego, czy ktoś przejmuje moje grupy, czy lekcje są odwołane, czy mam dalej przychodzić do pracy - cisza. Okazało się, że w magiczny sposób zastępstwo się znalazło. Na pożegnanie przeczytałam informację na grupie "życzymy powodzenia w karierze na tiktoku", co niesamowicie mnie zażenowanało - dlaczego to zostało wspomniane? Moja działalność nie jest powodem mojej rezygnacji, tylko stan zdrowotny. Szefostwo ogląda moje filmiki na tiktoku i zgaduję, że im się to podobało, skoro zatrudnili mnie do nagrywania filmików z native speakerami w Rybniku oraz do prowadzenia social mediów szkoły. Odechciało mi się je prowadzić po tym, jak czułam ciągły oddech szefa na karku i było "nie tak, inaczej to zrób" oraz, oczywiście, zamiast zlecać mi posty, sam je dodawał na Facebooka, co niszczyło jakąkolwiek spójność (mówię teraz o Rybniku). W Wodzisławiu skończyłam nagrywać materiały, bo bałam się opinii rodziców - były 2 czy 3 skargi, że "Pani używa telefonu na lekcji" no to już skończyłam. Nie wiem co jeszcze napisać, ale bardzo się zawiodłam, bo praca obiecywała mi rozwój - okazało się, że przez 2 lata stałam w miejscu.
Wiecie jak teraz wygląda praca w firmie Pascal Connect Izabela Piątkowska w mieście Wodzisław Śląski, mieliście z nią doświadczenie? Zachęcamy byłych pracowników do podzielenia się informacjami na temat pracy w firmie! Pomóżcie innym użytkownikom!
Często zadawane pytania
-
Jak się pracuje w Pascal Connect Izabela Piątkowska?
Zobacz opinie na temat firmy Pascal Connect Izabela Piątkowska tutaj. Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy oraz kandydaci do pracy to 1.